07/10/2025
Samowspółczucie – klucz do odporności emocjonalnej i łagodności wobec siebie.
07/10/2025

W chwilach cierpienia większość z nas potrafi być serdeczna i wyrozumiała wobec innych. Ale gdy to my przeżywamy trudności, często uruchamia się w nas surowy wewnętrzny głos: „weź się w garść”, „inni mają gorzej”, „nie przesadzaj”. Tymczasem to właśnie wtedy najbardziej potrzebujemy wsparcia – od samych siebie.
Samowspółczucie to nic innego jak umiejętność bycia swoim własnym przyjacielem, szczególnie wtedy, gdy coś boli.

Co to jest samowspółczucie?

Samowspółczucie (ang. self-compassion) to postawa, która łączy w sobie:
• życzliwość wobec siebie zamiast samokrytyki,
• uważność wobec trudnych emocji zamiast tłumienia lub nadmiernego utożsamiania się z nimi,
• poczucie wspólnoty ludzkiego doświadczenia, które przypomina, że cierpienie jest częścią życia każdego człowieka.

Dr Kristin Neff, badaczka z University of Texas, uznawana za pionierkę w dziedzinie badań nad samowspółczuciem, definiuje je jako „okazywanie sobie zrozumienia i życzliwości w momentach porażki, bólu i trudności, tak jak okazywalibyśmy je innym”.

Co mówi nauka?

Samowspółczucie to konkretna praktyka o udokumentowanym wpływie na zdrowie psychiczne i fizyczne. Oto kilka ważnych faktów z badań:
• Osoby praktykujące samowspółczucie mają niższy poziom lęku i depresji (Neff, 2003; MacBeth & Gumley, 2012).
• Samowspółczucie wiąże się z większą odpornością na stres i lepszym zdrowiem psychicznym (Neff & Germer, 2013).
• W badaniach nad wypaleniem zawodowym samowspółczucie okazało się czynnikiem chroniącym przed wyczerpaniem emocjonalnym (Raab, 2014).
• Praktyka ta zwiększa motywację, ale nie przez wewnętrzny przymus, tylko przez troskę – osoby bardziej samowspółczujące rzadziej odkładają zadania, szybciej uczą się na błędach i podejmują zdrowsze decyzje (Breines & Chen, 2012).

Samowspółczucie to nie ucieczka od trudnych emocji – to gotowość, by przy nich być.

Wbrew obiegowym opiniom samowspółczucie nie polega na rozpieszczaniu siebie ani na „tłumaczeniu” się z błędów. To świadome uznanie, że cierpię, i zasługuję na troskę. Tylko wtedy mogę się zaopiekować sobą i wrócić do równowagi.

W jednej z medytacji prowadzonej przez Chrisa Germera pojawia się pytanie: „Czy mogę dać sobie to, czego teraz najbardziej potrzebuję?”
To pytanie staje się punktem wyjścia do autentycznej zmiany – nie opartej na presji, lecz na trosce.

Dlaczego to takie ważne?

W świecie, który premiuje samodyscyplinę, tempo, osiągnięcia i perfekcjonizm, samowspółczucie bywa rewolucyjną praktyką. To zatrzymanie i powrót do tego, co najbardziej ludzkie: delikatności, kruchości i gotowości, by siebie nie porzucać, by być ze sobą w najbardziej wspierający sposób, jak z najbliższym przyjacielem.

Samowspółczucie można rozwijać.
Zobacz najbliższy termin kursu „Uważne samowspółczucie”. 

 

Kategoria:

0 komentarzy

Zobacz też inne artykuły:

Bardziej osobiste

Cała wioska

Bycie rodzicem to nie ścieżka usłana różami. I nie bajka, w której książę na białym koniu całuje księżniczkę, a potem razem z potomstwem żyją długo i szczęśliwie. I celowo w...