„Twoje dzieci nie są twoją własnością. Są synami i córkami życia jako takiego. Przychodzą przez ciebie, ale nie od ciebie. I choć są z tobą, to nie należą do ciebie.”
Kahlil Gibran
Mama. Rodzic. To najważniejsze, najtrudniejsze i najbardziej satysfakcjonujące doświadczenie w moim życiu. W takiej właśnie kolejności czucia.
Powtarzalna codzienność i nawyki. Czasem te, które sprawiają że czuję się w zgodzie ze sobą i innymi, a czasem stojąc tylko po jednej stronie. Rytuały, które łączą. Decyzje zapadające z chwili na chwilę i te momenty przytomności, że „Zaraz, chwileczkę, to może poczekać, TERAZ jest przecież jedynym, znaczącym elementem tej sytuacji, który za chwilę będzie przeszłością”. A ile trwa to TERAZ?W chwilach konfliktów- zdecydowanie za długo. Ale w chwilach, które rozczulają, sprawiają że biorę głęboki wdech i ze spokojem wydycham- teraźniejszość wydaje się taka krótka…Patrzę czasem na moje dzieci, jeszcze przecież małe, myśląc w trudnych chwilach zmęczenia, moją niewyspaną głową, kiedy to minie?
Wiem przecież od doświadczonych rodziców starszych dzieci, że minie szybciej niż się wydaje…Ukochane stópki, coraz większe ciałka, osobowości ustalające swoje granice i zasady, co niejednokrotnie jest źródłem inspiracji, a czasem frustracji.
Uważne rodzicielstwo wydawało mi się kiedyś „być realizowane” zgodnie w obrazem reklamy. Okładek książek. Miękkie, czułe, spokojne, idylliczne wręcz. Tymczasem uważność na codzienne chwile daje niesamowitą różnorodność doświadczenia. Tyle odcieni. Tyle jakości. Czucia, myślenia. I ta nieustanna zmienność, kiedy kurczowo próbuję ustalić jakiś „porządek rzeczy”.
Chyba właśnie dlatego to najważniejsza dla mnie rola uczy – nieprzywiązywania się, puszczania. Odpuszczania. Oczekiwań, planów, idealnego wyobrażenia życia. Odpuszczania sobie – poczucia winy i kosmicznych wymagań, a innym – presji i spełniania tychże oczekiwań.
Okazuje się, że wtedy wszyscy z tego korzystamy!
I to niekończące się odkrywanie warstw i odcieni miłości. Tej do dzieci, ale też „odkurzanie” tej wobec siebie. Dzięki współczuciu.
Żadne inne doświadczenie nie jest dla mnie taką złożoną, bogatą i wielokolorową miksturą.
Strach przed porażką czy ewentualną krzywdą dzieci, radość dmuchająca w skrzydła, kiedy kolejne kroki w świat pozwalają być bliżej siebie. W połączeniu.
I żadne inne doświadczenie mnie tak nie uziemia. Dzień za dniem.
I z tego doświadczenia wypływa pragnienie dzielenia się z innymi rodzicami tym, co pomocne, tym, co zatrzymuje i sprawia, że w naszym wspólnym rodzinnym życiu więcej jest radości i poczucia szczęścia. Stąd kurs Uważne rodzicielstwo. Jak rozwijać wewnętrzną siłę i spokój w obliczu codziennych wyzwań (MCP), na który serdecznie zapraszam. Najbliższy rozpoczynamy 7 lutego – link do wydarzenia.
0 komentarzy